Hepulka |
Rozmawia dwóch wędkarzy.
- Gdy ostatnio jechałem na ryby zabrałem papierosy synowi.
To był mój największy połów. Złapałem delfina, trzy rekiny i potwora z Loch Ness. |

|
5.27 |
|
Hepulka |
Rozmawia dwóch kolegów:
- Jeśli jedna osoba ma biegunkę, a druga zatwardzenie, to która sra rzadziej? |

|
5.27 |
|
Hepulka |
Facet spotkał piękną blondynkę i postanowił, że musi się z nią szybko ożenić. Ona na to:
- Ale nie znamy się wcale.
- To nic, będziemy się poznawać po ślubie.
Zgodziła się więc, pobrali się i wyjechali w podróż poślubną w świetne miejsce.
Pewnego dnia, kiedy leżeli nad basenem, facet wstał ze swojego ręcznika,
wspiął się na 10-metrową trampolinę, wykonał dwa duże podskoki, potem trzy obroty,
wyprostował się i jak nóż przeciął powierzchnię wody.
Po kilku takich demonstracjach, wrócił do żony i położył się obok.
- To nadzwyczajne!- wykrzyknęła.
On na to:
- Byłem mistrzem olimpijskim w skokach do wody.
Widzisz, mówiłem ci, że będziemy się poznawać w trakcie małżeństwa.
Blondynka wstała i wskoczyła do wody.
Po 50 długościach basenu wyskoczyła z wody i bez tchu położyła się obok męża.
- To było nadzwyczajne! Byłaś mistrzynią w pływaniu na wytrzymałość?
- Nie. Byłam dziwką po dwóch stronach Wisły.
|

|
5.27 |
|
Hepulka |
Pacjent leżący w szpitalu zwraca się do lekarza:
- Panie doktorze, dlaczego lekarstwa muszę popijać taką wstrętną herbatą?
- Siostro! Proszę zabrać kaczkę ze stolika!!!
|

|
5.27 |
|
Hepulka |
Smartfon to jest super rzecz...
Można sobie porozmawiać ze znajomymi... nie oferując im nic do picia!
|

|
5.27 |
|
Hepulka |
Przychodzi do szpitala kolega odwiedzić Mariana po wypadku:
- O cholera! Marian!! Czołg Cię przejechał? Strasznie wyglądasz!
Zagipsowany na amen odpowiada:
- Najpierw przejechało mnie auto jak spadłem z konia...
- Jezu!
- Potem był tramwaj, lokomotywa...
- Chryste Panie!!! Co było dalej?
- Na końcu był łabędź...
- Co ty mówisz? Łabędź?
- Tak. Łabędź był ostatni, bo ten dupek operator dopiero wtedy zatrzymał karuzelę... |

|
5.27 |
|
Hepulka |
Do sklepu zoologicznego wchodzi Marian:
- Dzień dobry- poproszę z pięć myszy, dwadzieścia karaluchów, garść moli i ze czterdzieści pluskiew.
- To na jakieś doświadczenia?
- Nie, po prostu wyprowadzam się z wynajmowanego pokoju, a właścicielka chce,
bym zostawił w takim stanie, w jakim go zastałem. |

|
5.27 |
|
Hepulka |
Facet siedzi w knajpie i pije kieliszek za kieliszkiem. Podchodzi kelner:
- Pan musi mieć jakiś problem.
- Mam, z teściową.
- Niech się pan nie przejmuje. Z teściową wszyscy mają problemy.
- No nie wiem... Moja jest w ciąży.
|

|
5.27 |
|
Hepulka |
- Cześć... Marian?
- Cześć, no Marian, a kto pyta?
- Twoja żona to Helena, tak?
- No tak, a co?
- Ty jej kupujesz tabletki antykoncepcyjne?
- No tak, ale o co chodzi i kim jesteś?
- Nieważne.. ja tak tylko... podziękować Ci chciałem. |

|
5.27 |
|
Hepulka |
- Sąsiedzie mógłbyś trochę ciszej kochać się z żoną.
- Ale ja tak głośno zakładam buty... |

|
5.27 |
|
|
Hepulka |
Są ludzie, którzy niosą w sobie szczęście.
W ich otoczeniu czuję się dobrze.
Przy nich dostaję zastrzyku energii i jestem gotów przenosić góry.
Kiedy mam ich obok siebie, to wszystko staje się kolorowe,
a życie nabiera sensu!
Ale moja żona nazywa ich pieprzonymi pijakami... |

|
5.27 |
|
Hepulka |
W pewnej restauracji widniało takie ogłoszenie:
”Jeśli przegrałeś dużo pieniędzy na wyścigach to masz okazję się zemścić.
Przyjdź do nas na befsztyk z koniny!” |

|
5.27 |
|
Hepulka |
Do bacy przychodzą koledzy. Nagle pytają się:
- Baco, co tak u ciebie cuchnie?
- Chwileczkę. Więc tak. Są dwie możliwości:
Albo nie domknąłem obory albo moja stara się nie przykryła... |

|
5.27 |
|
Hepulka |
Marian mówi do kolegi:
- Wiesz, zapisałem swojego jamnika do szkoły policyjnej.
- To bez sensu! Nie wyobrażam sobie twojego jamnika w mundurze... |

|
5.27 |
|
Hepulka |
Przychodzi baba do lekarza z ptakiem w du*ie.
- Co pani jest?
- Mnie nic, ale mężowi chyba ptaka urwało. |

|
5.27 |
|
Hepulka |
Dwóch kumpli przy piwie:
- Podobno niedawno się ożeniłeś?
- Tak.
- Nooo, to teraz już wiesz, czym jest prawdziwe szczęście.
- Tak, wiem, ale już jest za późno... |

|
5.27 |
|
Hepulka |
Żona: Nie kłóćmy się, już dobrze? Złość piękności szkodzi...
Mąż: No o to Ty akurat nie musisz się martwić... |

|
5.27 |
|
Hepulka |
Ładna, młoda dziewczyna poszła ze swojej wsi na targ do pobliskiego miasteczka na zakupy.
Pobyła jednak przy straganach dłużej niż zamierzała i musiała wracać po zmierzchu.
Traf chciał, że w tym samym czasie tą samą drogą wracał do wsi także rosły,
cichy chłopak z sąsiedniego gospodarstwa. Idą, idą dłuższą chwilę, po czym dziewczyna rzuca:
- Wiesz, zastanawiam się, czy słaba i bezbronna dziewczyna, taka jak ja, powinna wędrować po ciemku z silnym,
wielkim mężczyzną, takim jak ty.
Chłopak ignoruje ją i nic nie odpowiada.
Idą dalej i za kilka minut ona znowu zaczyna:
- Prawie mi straszno tak iść samej z tobą, w tych ciemnościach. Jeszcze przyszłoby ci coś do głowy...
- Słuchaj - mówi chłopak - wracam z targu, w jednej ręce niosę kurę i łopatę, a w drugiej trzymam wiadro i sznurek,
na którym prowadzę kozę. Jak miałbym ci coś zrobić?
Dziewczyna po dłuższym namyśle odpowiada:
- Przyszło mi tylko tak do głowy, że gdybyś wbił w ziemię łopatę,
przywiązał do niej kozę, a kurę przykrył wiadrem - to wtedy byłabym dopiero w tarapatach!... |

|
5.27 |
|
Hepulka |
Ciemny wieczór, mieszkanko w obskurnej kamienicy.
Ojciec siedzi w fotelu i z namaszczeniem aplikuje sobie dawkę amfetaminy,
matka usypuje kolejną kreskę koki i wciąga zdecydowanym ruchem.
W kiblu dziecko wącha klej. Wtem dzwonek do drzwi!
Wszyscy zrywają się ze swoich miejsc i wystraszeni biegną sprawdzić, kto to?
Otwierają drzwi, a tam stoi ich uśmiechnięty dziadek:
- Hej dzieciaki!
Przywiozłem wam dla zdrowia worek marihuany, bo słyszałem, że tu u was w mieście to samą chemią żyjecie! |

|
5.27 |
|
Hepulka |
Marian będąc na dorocznym wyjeżdzie integracyjnym,
poznał piękną i inteligentną kobietę.
Tegoż samego wieczora zaprosił ją do swojego pokoju,
gdzie ponadto stwierdził, że zaletom umysłu w niczym
nie ustępuje boskie ciało owej pani.
Niestety zauroczony Marian, mimo starań jej i swoich
- nie stanął na wysokości zadania.
Nazywając rzeczy po imieniu, Marianowi przez cały wieczór
"to" wisiało jak szmata na kiju!
Po przyjeździe do domu i wieczornym prysznicu Marian wchodzi do sypialni.
Widzi tam swą żonę w wymiętym szlafroku, w papilotach,
zajadającą - mlaskając głośno - jakieś czekoladki.
Do tego zielona maseczka na twarzy...
I wtedy Marian stwierdził coś dziwnego.
Poczuł nagle, że doznaje ogromnego wzwodu.
Totalnie zaskoczony spojrzał wściekle na dół i warknął cicho przez zęby:
- Ty prymitywny, wredny sk*rwysynu!
Dzięki tobie już wiem dlaczego ludzie wymyślili przezwisko TY CH*JU! |

|
5.27 |
|
|